Wykład prof. Antoniego Jackowskiego z okazji uroczystości odnowienia doktoratu

Magnificencjo!
Wysoki Senacie!
Panie Dziekanie!
Szanowna Laudatorko!
Drodzy Przyjaciele!
Szanowni Państwo!

Poprzez swój wyjątkowy charakter dzisiejsza uroczystość skłania do zadumy nad tym, co przeszłe, i do refleksji nad przyszłością – zarówno tą bliższą, jak i dalszą. Chciałbym podzielić się z Państwem kilkoma przemyśleniami, które – mam nadzieję – pozwolą zrozumieć, jak ważne jest dla mnie dzisiejsze święto.

Czuję się bardzo onieśmielony miejscem, w którym obecnie się znajdujemy. Pół wieku temu, 17 kwietnia 1971, właśnie w auli Collegium Novum UJ odbyła się publiczna obrona mojej rozprawy doktorskiej. Była ona zatytułowana Turystyka jako element gospodarki Podhala (Studium z geografii turyzmu), a promotorem był mój Mistrz – profesor Antoni Wrzosek.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Jestem przekonany, że decydujący wpływ na kształtowanie się mojej osobowości miały geny, przekazane mi przez moich przodków. Musiałem bowiem mieć gdzieś głęboko zakodowanego bakcyla geograficznego i naukowego. Przykładowo, mój pradziadek, Maksymilian Jackowski, wybitny działacz społeczny Wielkopolski, w latach 1873–1900 odbył ponad 300 podróży po terenach zaboru pruskiego. Moja Mama, występująca pod nazwiskiem artystycznym Maria Modrakowska, w latach 1927–1935 dała blisko 140 koncertów w wielu krajach Europy i Afryki Północnej. Przygotowywała się do wielkiego tournée po Ameryce, Australii i Japonii. Niestety, plany te zniweczył wybuch drugiej wojny światowej. W 1878 roku studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim rozpoczął Dziadek – Tadeusz Kryspin Jackowski. Z Krakowa przeniósł się na uniwersytet w Berlinie, a następnie w Heidelbergu i Getyndze, gdzie w 1883 roku uzyskał stopień doktora. Na początku XX wieku dwukrotnie otrzymywał ze strony Uniwersytetu Jagiellońskiego propozycję objęcia katedry w Studium Rolniczym. Dziadek odmówił, uważając, że jego zadaniem jest walka o polską wieś w Wielkopolsce. Bliskie kontakty z Uniwersytetem Jagiellońskim utrzymywał mój Dziadek ze strony Mamy, Stanisław Kuczkiewicz. Był, między innymi, naczelnikiem galicyjskiego kopalnictwa solnego. Związany był z Wieliczką, gdzie jedną z ulic nazwano z czasem jego imieniem.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Rodziców miałem niezwykłych: Mama była światowej sławy śpiewaczką sopranową, przed wojną związaną ze światem muzycznym Paryża, Ojciec był dyplomatą, specjalistą od spraw niemieckich, właścicielem ziemskim, do którego należały położone w Wielkopolsce posiadłości we Wronczynie i Pomarzanowicach.

Bardzo brutalnie obeszła się z nimi historia. Druga wojna światowa, a później panujący ustrój sprawiły, że ich dotychczasowy świat legł w gruzach. Mimo ciężkich warunków okupacyjnych, a po wojnie czasowej dyskryminacji społecznej, potrafili wpoić swoim synom umiłowanie prawdy i poczucie obowiązkowości. To procentowało przez całe nasze życie. Ważną rolę w mojej biografii odegrali bracia: Tadeusz i, przyrodni, Andrzej Modrakowski. Dzięki Rodzicom rozumieliśmy znaczenie więzów rodzinnych, które zawsze były w nas silnie zakorzenione. Możemy stanowić przykład szczęśliwców, którzy poprzez ciężką pracę zrealizowali swoje młodzieńcze marzenia: wszyscy osiągnęliśmy sukcesy w pracy zawodowej, czego ukoronowaniem było uzyskanie przez całą trójkę tytułów profesorskich.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Od 1969 roku towarzyszy mi na dobre i na złe moja żona, profesor Danuta Ptaszycka-Jackowska. Jest wspaniała, wiele Jej zawdzięczam. Przeprowadzała mnie bezpiecznie przez sporo trudnych dla mnie okresów, inspirowała do podejmowania różnych działań.

Zwykle już w dzieciństwie młody człowiek zastanawia się, kim chciałby zostać, gdy dorośnie. Pod tym względem nie byłem chyba odosobniony – moje marzenia wiązały się z zawodem strażaka i maszynisty kolejowego. Ponieważ moje dzieciństwo przypadło na czas drugiej wojny światowej, a przez nasz dom w Olsztynie koło Częstochowy ciągle przewijali się partyzanci, chciałem też być jednym z nich. Później pragnąłem być marynarzem, dziennikarzem, pisarzem… Próbowałem też sił jako aktor. Życie jednak pokierowało moimi losami inaczej.

Przez cały czas nauki szkolnej – do klasy dziewiątej włącznie – nie uzyskiwałem jakichś rewelacyjnych ocen z geografii. Przeglądając ostatnio moje świadectwa, stwierdziłem, że przeważnie na koniec roku otrzymywałem z tego przedmiotu ocenę dostateczną. Wyższe noty pojawiały się incydentalnie. Dopiero w dwóch ostatnich klasach (dziesiątej i jedenastej) na świadectwach widnieje ocena bardzo dobra. Był to bowiem czas, kiedy miałem już sprecyzowany cel życiowy – moje zainteresowania skupiły się na geografii. Może należy dodać, że te moje wcześniejsze nie najlepsze relacje z tym przedmiotem wynikały głównie z przekory wobec sposobu nauczania jej w szkole. Był to mój osobisty protest przeciwko przymusowi uczenia się na pamięć różnych liczb, dotyczących, na przykład, zjawisk demograficznych czy gospodarczych, natomiast unikano przekazywania uczniom wiedzy pozwalającej interpretować przestrzenne przejawy działalności człowieka. Jeszcze w szkole podstawowej usiłowałem przekonać nauczyciela, że o ile rozumiem sens utrwalania w pamięci pewnych dzieł poetyckich, o tyle nie widzę żadnego sensu w uczeniu się na pamięć setek liczb. Jak było do przewidzenia, interwencja ta skończyła się oceną niedostateczną.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

O uznaniu geografii za „wybrankę mego życia” zadecydował – jak to często bywa – przypadek. W 1951 roku dyrektor Liceum im. Tadeusza Kościuszki w Krakowie, dr Kazimierz Zając – wspaniały człowiek, poinformował, że otrzymał nakaz zniszczenia wszystkich książek ze szkolnej biblioteki, które zostały wydane przed drugą wojną światową. Zwołał zaufanych uczniów i poprosił, abyśmy wybrali sobie książki, które chcemy uratować, i zabrali je do domów. Wpadły mi wówczas w ręce dzieła Szekspira, Mickiewicza, Słowackiego oraz książka znanego polskiego polarnika Antoniego Bolesława Dobrowolskiego zatytułowana Dzieje wypraw polarnych. Przeczytałem ją w ciągu jednej doby i tak mnie zafascynował ten temat, że zapragnąłem zostać geografem, by móc podróżować po nieznanych obszarach. Tym samym geografia wygrała z… dziennikarstwem i z socjologią. Po wielu latach przekonałem się, że mój wybór był trafny.

Ponieważ był to szczytowy okres stalinizmu w Polsce, przedmioty humanistyczne były bardzo zdewastowane i wypaczone. Przykładowo, historia Polski zaczynała się od Ludwika Waryńskiego i Wielkiego Proletariatu. Słynny podręcznik z tego przedmiotu autorstwa Żanny Kormanowej stał się później synonimem zakłamywania naszych dziejów. Nauczyciele radzili sobie jednak z tym problemem, wysyłając nas do Biblioteki Jagiellońskiej. Załatwiali nam możliwość korzystania z Czytelni Głównej, do której zamawialiśmy przedwojenne podręczniki z historii Polski czy historii literatury.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Okres gimnazjalny przywodzi mi na myśl wiele „atrakcji”, których doświadczyłem. A więc w pierwszym rzędzie „przygoda” z paramilitarną, organizacją Służba Polsce. Należałem do rocznika, dla którego służba w jej szeregach była obowiązkowa. W okresie wiosennym i jesiennym dwa razy w miesiącu, w soboty i niedziele, zabierano nas do budowania Nowej Huty. W soboty około południa przed szkołę zajeżdżały samochody ciężarowe marki Lublin, które wywoziły nas „na front robót”. Będąc stale zabierany w ramach Służby Polsce do budowy socjalistycznego miasta Nowa Huta, często przeklinałem w duchu tego kogoś, kto takie przedsięwzięcie wymyślił i spowodował to całe zamieszanie. Do głowy by mi wtedy nie przyszło, że córka głównego projektanta i budowniczego właśnie Nowej Huty, dyrektora Miastoprojektu, architekta Tadeusza Ptaszyckiego, zostanie moją żoną. Gdy po latach mówiłem mu o tych moich ówczesnych odczuciach, zaśmiewał się serdecznie.

15 lipca 1952 wywieziono nas pociągiem towarowym pod Tczew i Malbork. Miejscem docelowym była Pogorzała Wieś wraz z okolicami, gdzie z kolei mieliśmy przez miesiąc ratować polskie rolnictwo.

Jedyna wspaniała rzecz związana ze Służbą Polsce to powstałe wtedy przyjaźnie. W czasie służby w brygadzie w Pogorzałej Wsi poznałem, między innymi, Marcela Ofiarskiego i Zbyszka Horawę, z którymi później studiowałem geografię, a przyjaźń przetrwała dziesięciolecia.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Okres gimnazjum to również przymusowe uczestnictwo w akcji zwalczania analfabetyzmu. Przymuszano nas też do uczestnictwa w tzw. akcji „łączności miasta ze wsią”. Jednym z elementów tej akcji miało być nakłanianie chłopów do zakładania spółdzielni produkcyjnych czy PGR-ów.

Ponieważ moje tzw. pochodzenie społeczne nie było uznawane przez ówczesne władze, po maturze miałem kłopoty ze złożeniem dokumentów na Uniwersytet Jagielloński. Postawiono warunek, że uzyskam taką możliwość, jeżeli poddam się tzw. resocjalizacji społecznej, czyli przez rok będę pracować w charakterze robotnika w jakiejś fabryce. Taka „resocjalizacja” miała objąć młodzież z rodzin „skażonych” ideologicznie. Pracę taką podjąłem 21 września 1953 w Fabryce Supertomasyny „Bonarka” w Krakowie.

Wymarzone studia geograficzne rozpocząłem jesienią 1954 roku. Naszym pierwszym opiekunem i przewodnikiem był Jan Flis – wspaniały człowiek i wielki patriota. Myślę też, że jego osobowość ułatwiła proces naszej integracji. Pochodziliśmy przecież z różnych stron kraju i z różnych środowisk.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Bardzo lubiliśmy zajęcia z Karolem Bromkiem, Zdzisławem Czeppe, Ireną Dynowską, Janem Flisem, Adamem Jelonkiem, Bronisławem Kortusem, Marią Ireną Ormicką, Jerzym Pokornym, Marią Tyczyńską, Jadwigą Warszyńską. Seminaria magisterskie prowadzili w tym czasie profesorowie Mieczysław Klimaszewski (geografia fizyczna) oraz Antoni Wrzosek (geografia społeczno-ekonomiczna).

W tym miejscu wspomnę, że w czasie całych studiów miałem kłopoty z zaliczeniem w pierwszym terminie trzech przedmiotów: marksizmu-leninizmu, Studium Wojskowego (na trzecim roku) oraz geomorfologii.

Wchodziliśmy w dorosłe życie, uczestnicząc dość aktywnie w tym, co w historii nazwano Polskim Październikiem 1956, a który przyniósł tzw. „odwilż” po ciężkim okresie stalinizmu. Godzinami przesiadywaliśmy w Rotundzie, uczestnicząc w kolejnych wiecach. Pod koniec 1956 roku wielkie wzburzenie Polaków wywołało krwawe stłumienie przez Sowietów powstania na Węgrzech. Uczestniczyłem w tej akcji ulotkowej, zarówno w okresie Października ’56, jak i w związku z likwidacją „Po Prostu”. Nie trzeba dodawać, że była to akcja nielegalna, za którą groziła kara więzienia lub wcielenie do kompanii karnej w Ludowym Wojsku Polskim.

W czasie studiów, obok zdobywania wiedzy geograficznej, chłonęliśmy kulturę, która dzięki „odwilży” nagle wybuchła całą gamą możliwości, której dotąd nie znaliśmy. Był to wspaniały okres rozwoju kultury studenckiej. Osobiście sporo czasu zacząłem przeznaczać na działalność teatralną. Uczestniczyłem w powstawaniu słynnej Piwnicy pod Baranami, założonej 26 maja 1956. Byłem współzałożycielem Zespołu Dramatycznego UJ (1954/1955), który następnie przekształcił się w Mały Teatr Akademicki (1956), a później w Teatr 38. Sam występowałem w dwóch spektaklach: w połowie 1955 roku w sztuce Bertolda Brechta Karabiny Pani Carrar w reżyserii Andrzeja Gazdeczki oraz Gałczyński 38, reżyser Waldemar Krygier. Ze sztuką Brechta zajęliśmy w 1956 roku pierwsze miejsce na Spotkaniu Teatrów Studenckich w Toruniu. Odtwarzałem tam postać księdza. Złośliwcy twierdzą, że właśnie wtedy zaczęło we mnie kiełkować zainteresowanie geografią religii. Ponadto występowałem również jako konferansjer.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Pod koniec 1957 roku stanąłem przed problemem wyboru dalszej drogi życiowej: czy pozostać członkiem bohemy, odkładając ukończenie studiów na później, czy też zrezygnować z młodzieńczych marzeń związanych z teatrem, ukończyć studia i poświęcić się pracy naukowej, o której zaczynałem już wtedy bardzo nieśmiało myśleć. Byłem na tyle krytyczny wobec siebie, że uznałem, iż byłbym bardzo złym aktorem i chyba nie najlepszym reżyserem. Wybrałem zatem wariant drugi. Zapisałem się na seminarium magisterskie prowadzone przez prof. Antoniego Wrzoska, którego do dziś uważam za swojego Mistrza, przez duże „M”. Profesor odegrał bardzo ważną rolę w mojej „dorosłej” biografii. W znacznym stopniu ukształtował moją osobowość naukową, a kontakt z nim pozwolił mi uświadomić sobie konieczność nieustannego poznawania otaczającego nas świata, a także zrozumieć, na czym powinny polegać prawidłowe relacje między nauczycielem a uczniem. Kiedyś powiedział mi słowa, które staram się wcielać w życie do dziś. Ich sens sprowadzał się mniej więcej do tego, że rolą nauczyciela jest wszechstronne kształtowanie zainteresowań ucznia, z których ten wybierze to, co stanowi jego rzeczywistą pasję.

Profesor był wybitnym geografem, zasłużonym badaczem Śląska, współtwórcą polskiej antropogeografii, geografii turyzmu, geografii regionalnej oraz planowania przestrzennego i regionalnego, twórcą krakowskiej szkoły geografii przemysłu.

Ostatni raz widziałem się z Profesorem we wrześniu 1983 roku. Otrzymałem wtedy stypendium naukowe do Wiednia, przyznane mi przez Fundację „Janineum”, prowadzoną przez Lonny i Annę Glaser. Wiedziałem, że dzięki stypendium moja dalsza droga badawcza będzie się wiązać przede wszystkim z geografią religii. Jeszcze przed wyjazdem udało mi się przedyskutować z Profesorem program planowanych badań, udzielił mi też wielu cennych informacji o możliwościach uzyskania interesujących mnie materiałów w austriackich ośrodkach geograficznych. Profesor cieszył się z uzyskanego stypendium, co w tamtym okresie nie było sprawą tak prostą jak obecnie. Żegnając się, uściskał mnie i życzył sukcesów. 13 grudnia 1983 dostałem w Wiedniu wiadomość o jego śmierci. Odszedł Mistrz, który odegrał wielką rolę w mojej biografii

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Studia ukończyłem w 1959 roku z wyróżnieniem, dostałem list pochwalny od ówczesnego rektora Stefana Grzybowskiego oraz nagrodę książkową – wybitne dzieło jak na taką okazję: Wrocławskie ZOO!!! I propozycję… zapisania się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Odmówiłem, co było równoznaczne z tym, że asystentury w Instytucie nie otrzymałem – mimo zabiegów i starań prof. Wrzoska. Potem szukałem pracy, której nie znalazłem, natomiast mnie odnalazła ludowa armia, zmuszając do odbycia części służby wojskowej. Po powrocie z wojska jedną z pierwszych wizyt złożyłem Profesorowi. Miał dla mnie dwie dobre wiadomości: nakazał mi przygotować streszczenie rozprawy magisterskiej do druku, a ponadto znalazł dla mnie pracę w Bibliotece Jagiellońskiej. Jego rekomendację bardzo wysoko ocenił ówczesny dyrektor Biblioteki prof. Jan Baumgart. W Jagiellonce pracowałem przez blisko siedem lat.

Pracę w Bibliotece wspominam z wielkim sentymentem. Przyjęto mnie tam bardzo serdecznie. Miałem styczność z wieloma ciekawymi osobami. Jako pracownik wypożyczalni poznałem skromnego studenta polonistyki, który potem został rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i moim przyjacielem: Franciszka Ziejkę. Poznaliśmy się, gdy był na trzecim roku studiów. Wszedł do pokoju i nieśmiało zapytał, czy istnieje możliwość wypożyczenia większej liczby książek, niż to przewidywał regulamin. Wzbudzał zaufanie, więc wypożyczałem mu jednorazowo do 12 egzemplarzy. Franek pamiętał o mojej uczynności. Podkreślał to również później, gdy on był już rektorem, a ja dziekanem. Przyjacielskie relacje łączyły mnie także z kierownikiem Zbiorów Kartograficznych Edwardem Schnayderem.

Po zakończeniu stażu zostałem skierowany do pracy w Oddziale Informacji Naukowej. Pod czujnym okiem dr Ireny Bar dokształcałem się w zakresie aparatu bibliograficznego, co przydaje mi się do dziś. Aktywnie uczestniczyłem w różnych pracach związanych z jubileuszem 600-lecia utworzenia Uniwersytetu Jagiellońskiego (1964).

Najważniejszą dla mnie korzyścią, jaką przyniosła mi praca w Bibliotece Jagiellońskiej jest doskonałe poznanie literatury geograficznej i pokrewnej oraz nabycie umiejętności korzystania z niej. Właśnie na ten okres przypadają początki wykształcania się mojego warsztatu badawczego. Czas spędzony w Jagiellonce procentuje do dziś w mojej pracy naukowej.

I jeszcze jedno wspomnienie. Niemal przez wszystkie lata pracy w Bibliotece Jagiellońskiej w grudniu przemieniałem się w św. Mikołaja. Spotykałem się z dziećmi pracowników, rozdawałem prezenty, rozmawiałem z nimi – po prostu świetnie się bawiliśmy. Pamiętam, jak prawie po 20 latach od tamtych dni podczas jakiejś imprezy na Uniwersytecie podeszło do mnie dwoje profesorów, przedstawiając się jako owe „dzieci mikołajowe”. Wiele było wtedy śmiechu i wspomnień!

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Wiosną 1967 roku podjąłem pracę w Pracowni Krakowskiej Zakładu Zagospodarowania Turystycznego GKKFiT, którą tworzył prof. Olaf Rogalewski. Największym sukcesem badawczym i planistycznym Zakładu był Plan kierunkowy zagospodarowania turystycznego Polski 1968–1970 (wyd. 1971). Zawsze byłem dumny z tego, że miałem swój udział w tym dziele. Zdobyte wówczas doświadczenia planistyczne były bardzo użyteczne w mojej dalszej pracy badawczej i dydaktycznej. Będąc w Zakładzie, nauczyłem się łączyć pracę naukową z potrzebami praktyki gospodarczej i planistycznej w dziedzinie turystyki.

Z placówką tą wiążą się również moje działania zmierzające do zakończenia prac nad Bibliografią turystyki polskiej. W efekcie ukazało się siedem tomów tego wydawnictwa, obejmującego mniej więcej okres od XV wieku do 1972 roku. Prace nad Bibliografią stanowiły ważny fragment w mojej biografii naukowej. Pracując w Zakładzie, ukończyłem też swój doktorat.

Po doktoracie moi przyjaciele: Jadwiga Warszyńska oraz Bronisław Kortus, czynili starania, abym został zatrudniony w Instytucie Geografii UJ. W działaniach tych wspierał ich prof. Wrzosek. Mimo pojawiających się trudności (brak przynależności partyjnej) udało się uzyskać dla mnie etat. Pracę miałem rozpocząć 1 października 1972. Po kilkunastu latach oczekiwań powróciłem zatem do mojej macierzy.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Nie ukrywam, że gdy 1 października 1972 przekraczałem próg Instytutu Geografii UJ w Starym Arsenale, byłem wzruszony. Nie okazywałem tego, bo „mężczyźni nie płaczą”, ale nagle zdałem sobie sprawę, że w moim życiu staje się coś niezwykłego, bo w tym dniu następuje spełnienie moich marzeń. Ten sam próg, który od początku lat 50. XX wieku przekraczałem zapewne setki razy, w tym konkretnym dniu stał się dla mnie symboliczną bramą powitalną, za którą miałem rozpocząć nowe życie.

Spoglądając dzisiaj na moją biografię, można stwierdzić, że składa się ona przede wszystkim z różnych marzeń. Niekiedy spełniały się one niezależnie ode mnie, bez żadnego mojego udziału. Jednak w większości przypadków przekształcanie marzeń w realny byt było możliwe wyłącznie dzięki wytrwałej pracy. Zawsze uważałem, że jeżeli istniała choćby iskierka nadziei na realizację marzeń, należało temu zamierzeniu pomagać!

Pierwsze poważniejsze marzenia, które pojawiły się w mej świadomości, wiązały się z okresem wojennym. Marzyłem o tym, aby wojna się skończyła, aby Rodzice byli razem, abyśmy wreszcie byli prawdziwą rodziną.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Najsilniej zakodowały się w pamięci marzenia, których realizacja zależała w znacznej mierze ode mnie samego. Gdy w szkole średniej zamarzyłem, aby zostać geografem, zdawałem sobie sprawę z tego, że spełnienie marzenia jest możliwe dopiero po skończeniu studiów. Od początku studiów pragnąłem więc, aby po ich ukończeniu pracować na Uniwersytecie Jagiellońskim i prowadzić badania naukowe. Zdawałem sobie sprawę, że teoretycznie jest to możliwe, jeżeli ukończę studia z wysoką lokatą. W tych rozważaniach naiwnie nie uwzględniałem ówczesnych uwarunkowań politycznych, które w tamtych czasach decydowały niemal o wszystkim.

W realizacji moich marzeń bardzo pomagał mi wspaniały sprzymierzeniec – dawny budynek Instytutu Geografii UJ, mieszczący się w starym arsenale Władysława IV przy ul. Grodzkiej 64. W swych kilkusetletnich dziejach przez ponad 80 lat był matecznikiem polskiej geografii. Miejsce to pokochałem – poprzez jego historię, osoby tworzące tu zręby nowoczesnej polskiej geografii, niepowtarzalną atmosferę. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że realizacja znacznej części moich marzeń zawodowych była możliwa wyłącznie dzięki temu budynkowi, który przez kilkadziesiąt lat stał się moim drugim domem.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Pierwszy raz progi starego Arsenału przekroczyłem jako uczeń gimnazjum, w 1951 lub 1952 roku, aby uczestniczyć w wykładach profesorów Władysława Milaty i Józefa Szaflarskiego. Tutaj w 1959 roku uzyskałem magisterium, a potem kolejne stopnie i tytuły naukowe. W tym budynku miałem zaszczyt poznać lub pogłębić znajomość z wielu luminarzami polskiej geografii. Konsekwentnie realizowałem tutaj swoje szkolne marzenia – uprawianie nauki i uzyskanie tytułu profesora. Moimi idolami stały się osoby, których tablice pamiątkowe w holu budynku mijałem codziennie: Ludomir Sawicki, Jerzy Smoleński, Wiktor Ormicki. To Oni stworzyli w tym miejscu wspaniały Instytut Geograficzny i pokazali, jak godnie przechodzić przez życie. W 1964 roku w historycznej sali wykładowej im. Wincentego Pola zostałem wybrany do Komisji Rewizyjnej Oddziału Krakowskiego PTG, zaś w 1980 roku zakładałem w niej instytutowe koło pierwszej „Solidarności”, która później pozwoliła wszystkim godnie przejść przez trudne czasy stanu wojennego. W tej samej sali w 1993 roku zostałem wybrany na dziekana Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UJ oraz trzykrotnie na dyrektora Instytutu. Wreszcie jako prezes wspaniałego Polskiego Towarzystwa Geograficznego otwierałem w niej w 2018 roku konferencję naukową Rola geografii w utrwalaniu niepodległości Polski i w jej rozwoju, zorganizowaną z racji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Gdy w 2005 roku nadszedł czas przeprowadzki Instytutu do nowoczesnego obiektu na Kampusie 600-lecia Odnowienia UJ, byłem jak kapitan na statku: ostatni opuściłem Arsenał, symbolicznie przekazując obiekt ekipie remontowej. Mimo świetnych warunków do pracy badawczej i dydaktycznej na Kampusie, nadal darzę budynek przy ul. Grodzkiej 64 wielkim sentymentem. Stał się mi jeszcze bliższy, gdy z Izą Sołjan, dziś profesor UJ, pisaliśmy książkę o historii geografii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dzisiaj już nie ma takich fenomenów!

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Spełniały się również inne marzenia. Moim cichym marzeniem było skupienie wokół siebie młodzieży geograficznej, która będzie kontynuować rozpoczęte dzieło. I udało się! Miałem wielkie szczęście do młodych, którzy chyba traktowali mnie jak kogoś bliskiego, do którego można przyjść o dowolnej porze, jeżeli sytuacja tego wymaga. Jak mi sami po latach powiedzieli, udało mi się zlikwidować tradycyjny dystans między profesorem a magistrem czy doktorem. Wiele się od nich nauczyłem. Kilkoro z grupy moich uczniów piastuje w swoich uczelniach stanowiska profesorów: Izabela Sołjan (UJ), Elżbieta Bilska-Wodecka (UJ), Lucyna Przybylska (UG), Izabela Kapera (Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego), inni przygotowują swoje rozprawy habilitacyjne.

Spełniały się także marzenia, których realizacja wydawała się niemożliwa. Chyba wszyscy w Polsce przez lata marzyliśmy o tym, aby upadła „komuna”, a podróże stały się częścią normalnej egzystencji wolnego człowieka. Choć możliwość spełnienia tych pragnień wydawała się absurdem, zupełnie niespodziewanie stało się to możliwe dzięki wspaniałemu zrywowi robotników Wybrzeża. Powstał ruch społeczny „Solidarność”, który praktycznie zmiótł dawny system. Aby działania ruchu były skuteczne, konieczne stało się masowe zaangażowanie Polaków. Podjąłem ten apel, współtworząc „Solidarność” na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz zakładając ją w Instytucie Geografii, a potem działając w Arcybiskupim Komitecie Pomocy Więzionym i Internowanym.

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Do tej kategorii marzeń zaliczam też moje młodzieńcze mrzonki o prezesurze Polskiego Towarzystwa Geograficznego. Upubliczniłem je w 1964 roku, pięć lat po ukończeniu studiów. I to, co wydawało się wymysłem niepoprawnego marzyciela, stało się faktem! Trzeba było tylko poczekać na to blisko pół wieku!

Spełniały się marzenia, których realizacja wydawała się niemożliwa. Przede wszystkim chodziło o spotkanie z Janem Pawłem II. Według relacji osób, które miały taką okazję, bezpośredni kontakt z Ojcem Świętym przynosił poczucie bezpieczeństwa i wewnętrznego spokoju, tak potrzebnych w tamtych trudnych czasach. Ojciec Święty miał niebywały dar wnikania do wnętrza rozmówcy i wskazywania mu drogi dalszego postępowania. Po wyborze Karola Wojtyły na papieża wielką satysfakcję dawało samo uczestnictwo w spotkaniach masowych, na przykład podczas nabożeństw na Błoniach. Później czyniłem jednak nieśmiałe próby spotkania o bardziej kameralnym charakterze. Udało się! W sumie miałem zaszczyt pięciokrotnie rozmawiać z Janem Pawłem II, co – jak mawiał Lech Wałęsa – naładowało moje akumulatory na resztę życia.

Realizacja marzeń możliwa była też dzięki spotkaniu na mojej drodze życiowej niezwykłych ludzi, zarówno geografów, jak i reprezentujących inne zawody. W prowadzonych rozmowach potrafili ukazywać niedostrzegane przeze mnie piękno życia i urok pracy badawczej. W jakimś stopniu każda z takich osób przyczyniała się do sfinalizowania wielu moich marzeń.

Czyż to wszystko nie jest dowodem na to, że warto mieć marzenia, bo to one nadają treści całemu naszemu życiu? Moja biografia jest potwierdzeniem tego, że popularne powiedzenie marzenia się spełniają, tylko trzeba tego bardzo chcieć – w moim przypadku się sprawdziło.

Już w wieku – nazwijmy to – mocno dojrzałym wróciłem do gniazda rodowego Jackowskich: do Wronczyna (w realu) i Pobiedzisk (wirtualnie). Mam zaszczyt należeć do Towarzystwa Miłośników Pobiedzisk. To też było spełnienie marzeń. Przed wybuchem pandemii COVID-19 przygotowane było spotkanie z mieszkańcami Olsztyna koło Częstochowy, w którym nasza Rodzina spędziła lata drugiej wojny światowej. Pandemia pokrzyżowała te plany. Tam również chciałbym jeszcze kiedyś wrócić!

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Ale zdarzają się wydarzenia, których nie można sobie wymarzyć, które przekraczają granice wyobraźni. To taki specyficzny i nieoczekiwany bonus, jaki się może zdarzyć w życiu człowieka. Za takie uważam pięć wyróżnień, o których nigdy bym się nawet nie ośmielił śnić. Mam tu na myśli tytuły profesora honorowego Uniwersytetu Jagiellońskiego i doktora honoris causa Uniwersytetu w Preszowie, Nagrodę Miasta Krakowa w dziedzinie nauki, Medal im. Wincentego Pola – najważniejszego odznaczenia w zakresie geografii w Polsce, oraz tytuł honorowego przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Geograficznego. Są to wyróżnienia, o których obdarowany nie może nigdy zapomnieć! Przechowuje się je sercu, ale też w zasięgu ręki, aby zdążyć je wziąć ze sobą, gdy wyruszymy na Wieczną Wędrówkę!

Ostatnio dość nagle i w sposób zasadniczy zmienił się nasz tryb życia. Spowodowała to obejmująca cały świat pandemia związana z wirusem COVID-19. Mój pokój z komputerem stał się biurem, w którym codziennie urzędowałem od dziewiątej rano do wieczora, a czasem też i do późnych godzin nocnych. Moja służba w Polskim Towarzystwie Geograficznym nabrała charakteru zdalnego. Wszyscy zastanawiamy się, co będzie dalej z pandemią czy po pandemii. Czy gospodarka, kultura, nauka nadrobią zaległości spowodowane tym groźnym wirusem? Czeka nas ciężka praca, jeśli chcemy, aby wszystko możliwie prędko powróciło do normalności.

Chciałbym w tym miejscu podziękować też cichym bohaterom naszych czasów – wspaniałym lekarzom uniwersyteckim. Bez ich kunsztu zawodowego i wytrwałości nie byłoby dzisiejszego spotkania, bo… zabrakłoby mnie. Dzięki stałej opiece i odpowiedniej terapii wdrażanej przez tych wspaniałych lekarzy: Teresę Pawlik, Tomasza Grodzickiego, Marka Rajzera, Barbarę Zawiślak, Jarosława Królczyka, Piotra Kusaka, Pawła Moskala, jestem dzisiaj z Państwem. Gdy pewnego listopadowego dnia 2021 roku przekroczyłem smugę cienia, dzięki znakomicie przeprowadzonej akcji reanimacyjnej podarowano mi nowe życie. Pierwsza Klinika Kardiologiczna naszego Szpitala Uniwersyteckiego stała się dla mnie czymś w rodzaju medycznej matki! Po raz trzeci otrzymałem dar życia (po urodzeniu i cudownym uzdrowieniu w latach wojny)! Stała się rzecz wspaniała, o głębokim wymiarze duchowym. Zastanawiam się teraz nad znaczeniem tego wydarzenia w moim dalszym życiu. Wierzę, że mam do spełnienia jeszcze jakąś misję. Jaką? Jestem przekonany, że Pan Bóg podpowie mi to w odpowiedniej chwili!

Uroczystość odnowienia doktoratu prof. Antoniego Jackowskiego

Fot. Anna Wojnar, Redakcja Alma Mater

Nadanie mi przed pół wiekiem stopnia naukowego doktora utwierdziło mnie w przekonaniu o słuszności obranej drogi życiowej. W okresie całej mojej działalności zawsze przestrzegałem zasad wynikających ze złożonej przysięgi doktorskiej. Słowa przyrzeczenia nakazujące odkrywanie i upowszechnianie prawdy – największego skarbu ludzkości towarzyszyły mi w każdym momencie mej aktywności. Zasady te starałem się też przekazać moim uczniom. Zawsze podkreślałem, że etos naukowca wymaga ciągłej realizacji jego misji. Naukowiec tym się powinien wyróżniać, że pracuje zawsze i wszędzie. Historia nauki wskazuje, że tak było od wieków. Słowa te dedykuję zwłaszcza młodej generacji badaczy!

Pamiętajmy: geografia jest piękną dziedziną nauki, która potrafi tak zafascynować badacza, że ten poświęca jej całe swoje życie. A nasza siła tkwi w naszej jedności. Wszelkie próby podziałów prowadzą do jej unicestwienia!

Gratias tibi ago, mea Universitas,
Gratias vobis ago, professores mei,
Gratias vobis ago, propinquissi et amici,
Gratias vobis ago, collegae mei,
Gratias vobis ago, discipuli mei,
Gratias vobis ago, Olsztyn, Cestochova et Cracovia;
Gratias tibi ago, Societas Geographorum Poloniae,
Gratias tibi ago, dilecta mea Geographia!